Przejdź do treści

Eucharystki na Kubie. List s. Janiny

  • KUBA

Droga Pani Ireno i wszyscy życzliwi przyjaciele mojej misji na Kubie, mocno czułam potęgę modlitwy w podróży na Kubę i doświadczam jej tu w Santa Clara. Podróż była wyśmienita, chociaż bagaż porządnie ciążył. Szczęśliwie przeszłam kontrole. Biskup Arturo Gonzalez Amado ze swoim kierowcą spotkali nas z radością i po północy czasu kubańskiego byłyśmy w Santa Clara.

Biskup zmienił plan misji: nie posyła od razu do Corralillo, ale zatrzymał w domu biskupim na pierwszy miesiąc pod opieką pracowników swojej kurii, aby bezpiecznie zaadoptować się w tym klimacie i warunkach życia. Wkrótce miałybyśmy się przenieść z tego domu do dzielnicy Virginia w Santa Clara, która należy do parafii katedralnej, do domu przy kaplicy dojazdowej. 

Obecnie z pomocą profesorki kubańskiego języka hiszpańskiego i literatury kubańskiej doskonalimy się w posługiwaniu się tym językiem w poniedziałki, środy i piątki. Oprócz tego co tydzień spotykamy się w różnych żeńskich wspólnotach, aby używać języka, zapoznawać się z funkcjonowaniem innych zgromadzeń, odnajdywać się pośród sióstr różnych narodowości: Hiszpanek, Kubanek, Meksykanek, Dominikanek, sióstr z Nikaragui, Gwatemali, Konga czy Peru. Przez te wyjazdy poznajemy też miasto i jego okolice oraz diecezję.

Obecnie już wychodzę samodzielnie do miasta i jeszcze nie zabłądziłam. Zawsze mam na sobie krzyż swój zakonny, by chociaż przez jego znak głosić spotykanym Chrystusa.

Ale spotykam ludzi świeckich, którzy tu oficjalnie noszą na piersi krzyż. To pozwala na bezpośredni kontakt z przechodniami, których radośnie pozdrawiam „buenos dias”, by rozpogodzić oblicza uśmiechem, niezależnie od tego kim oni są. Zawsze z kimś da się zamienić kilka słów więcej.

Dziś na przykład odbyłam pieszą pielgrzymkę do pomnika św. Jana Pawła II, wystawionego w Santa Clara na pamiątkę Jego pielgrzymki na Kubę w styczniu 1998 roku, w intencji Papieża Franciszka i Kuby. Wyruszyłam samodzielnie do pomnika, a momencie wątpliwości co do właściwego kierunku pozdrowiłam dwojga spotkanych ludzi i zapytałam: Donte es Monumento de Santo Juan Pablo secundo? ( Gdzie jest pomnik św. Jana Pawła II?) Z wielką uprzejmością poprowadzili mnie i wskazali kierunek dalszej drogi. Przy sposobności zapoznaliśmy się. Oboje są katolikami, którzy mocno ufają Madre Virgen de Cobre, ale nie uczestniczą w życiu Kościoła.

Przy kolejnej wątpliwości pozdrowiłam dwóch mężczyzn jadących jednym rowerem i zapytałam: Donte es Monumento de Santo Juan Pablo secundo? Jeden został przy rowerze, a drugi prowadząc mnie za rękę z uwagi na bezpieczeństwo wśród pojazdów na trasie do miasta Santi Spiritus, wskazał mi dalszą drogę. Za kilka minut już mi się wyłonił spośród budynków krzyż nad pomnikiem, więc miałam pewną drogę przed sobą.

Zbliżając się do pomnika spotkałam mężczyznę i uznałam za stosowne pozdrowić go. Okazało się, że 60 letni pan jest z Rosji, był przez 16 lat profesorem języków rosyjskiego i angielskiego na Kubie, więc mogliśmy swobodnie rozmawiać w języku rosyjskim, chociaż co jakiś moment wkradały mi się hiszpańskie słowa. Nie obyło się bez mojego pytania o jego wiarę. Powiedział, że jego babcia tu na Kubie była bardzo wierząca. Ale wiele problemów spowodowało, że on pozostał bez wiary. Zaznaczyłam: rozumiem, że od 1959 roku tu ludzie bali się przyznawać do wiary. Potwierdził mi to. Dodałam: kiedy w Rosji spotykałam ludzi, wielu zapytanych o wiarę mówiło: wierzę, że kto to jest na wysokości. Tenże mężczyzna też to potwierdził. Więc dodałam: Bóg jest Ojcem wszystkich ludzi, bez względu na ich język, narodowość i kulturę oraz całego stworzenia. Wyznał, że to prawda. Zapoznaliśmy się z imienia – mój rozmówca Fidel, ale nie Castro, z Placetas, gdzie już miałam sposobność być. Życzył mi powodzenia na Kubie.

Przy pomniku Papieża prosiłam, aby św. Jan Paweł II modlił się ze mną, kiedy odmawiam modlitwy w podjętych intencjach: Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu i Pod Twoją obronę. Myślałam: to przecież On zadbał o moje spotkanie z tamtym człowiekiem.

W drodze powrotnej zatrzymałam się chwilę z czarnoskórym mężczyzną pchającym wózek – wiózł zlewki po jedzeniu. Nieco dalej spotkałam bardzo szczupłego mężczyznę w mocno zaawansowanym wieku – pozdrowiłam i zapytałam „Que tal?” Okazało się, że nie jest w ogóle religijny. Zapytana, czy jestem katoliczką, potwierdziłam i oznajmiłam: Usted es hijo de Dios. Todos gentes son hijos de Dios. Dios es nuestros Padre. (Jest pan dzieckiem Bożym. Wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Ojca Boga). Ucieszył się i ucałował mnie z wielką wdzięcznością. Kiedy zauważam problemy zdrowotne, kieruję zapytanie o ich stan zdrowia. Życzę chorym dobrego zdrowia od Boga „buen salud de Dios”.

W kaplicy Wieczystej Adoracji nieznajoma dziewczynka dziś usiadła przy mnie. Zauważyłam, że chce zwrócić moją uwagę. Zapytałam: Que quiere orar? (Czy chcesz się modlić? – potwierdziła: Si. Więc podałam jej obrazek Cudu Eucharystycznego z koronką po hiszpańsku i wyjaśniłam: Esto es milagro de Eucaristia. Cuerpo i sangre de Jesus. Dziewczynka pogrążyła się w modlitwie. Moja obecność w kaplicy była zamierzona na około 2 godziny, ale moja towarzyszka chciała, ze mną rozmawiać, więc dałam znak, że musi nieco zaczekać. Zakończyłam Nieszpory i wyszłam razem, by usiąść wygodnie w fotelach rozmównicy obok kaplicy i zainteresować się dzieckiem. Okazało się, że dziadkowie są katolikami, ale rodzice nie. Więc czasem modli się z dziadkami. Z radością odczytała modlitwę Dios te Salve Maria… z mojego obrazka Matki Bożej z Gwadelupe. Tak to upływa moja misja.

Niech Pan błogosławi wszystkim, którzy ją wspierają, a ja modlę się za Was drodzy przyjaciele codziennie, a mam tu wiele ku temu sposobności przed Jezusem wystawionym dzień i noc.

Wdzięczna s. Janina Samolewicz, Eucharystka uformowana eucharystycznie w Parafii św. Antoniego w Sokółce 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *