Przybyłyśmy na Kubę dwa lata temu do domu biskupiego w Santa Clara. Tu miałyśmy wszystko zapewnione prawie jak w warunkach europejskich. Jakże inny obraz kraju, narodu i Kościoła katolickiego mamy obecnie!
Była to Kuba radosna, grająca, śpiewająca, tańcząca i napełniona obecnością licznych turystów, hałaśliwa. Kościoły w niedziele były napełnione wrzawą radosnych spotkań uczestników liturgii eucharystycznej. W katedrze były 3 niedzielne Msze św. o godz. 8, 10 i 17. Po Mszy św. o godz. 10 grupy rozchodziły się na swoją katechezę z katechistami. W kaplicach w terenie parafii były Msze św. w tygodniu,a w Virginia – w soboty i adoracja z wystawieniem Najświętszego Sakramentu w czwartki. Podobnie w innych parafiach w Santa Clara. Naród robił wrażenie, że jest wierzący. Spotykałyśmy się z radosną życzliwością, chociaż słuchając Kubańczyków mówiących szybko, nie mogłyśmy zrozumieć, co do nas mówią. Biskup informował, że jesteśmy Polkami i trzeba do nas mówić powoli i wyraźnie. Profesorka literatury kubańskiej już od 18 września z cierpliwością wykładała nam język hiszpański w jego kubańskim brzmieniu do początku stycznia 2021 roku (do 27 lipca 2020 korzystałyśmy z lekcji obie).
W dniu 23 marcu 2020 roku z powodu pandemii covid w pierwszej kolejności zostały zamknięte szkoły i kościoły. Znacznie później zamknięto inne obiekty publiczne. W czerwcu wróciło niemal normalne życie, ale już ze znacznym zmniejszeniem napływu turystów i w maseczkach na ulicach. Powoli pogarszała się sytuacja na rynku publicznym, a rozpoczęło się rekonstruowanie rynku prywatnego z możliwością zakupu produktów na kartę bankową. Ustawiały się długie kolejki, co wskazywałoby, że ludzie nie cierpią na brak pieniędzy.
Dnia 8 grudnia oficjalnie ogłoszono zmianę waluty i reformę zasad zatrudnienia oraz przydziału książeczek na żywność i środki higieny od dnia 1.01.2021. Wycofano dolar kubański (CUC) i pozostawiono jako powszechnie używane peso kubańskie. Dolar amerykański wyceniono na 25peso przy jego zakupie, a 24peso przy sprzedaży w bankach. Nastąpiły zmiany w wynagrodzeniach. Obywatel Kuby miał zarabiać minimum 2000peso miesięcznie przy pracy 40 godzin w tygodniu. Książeczki miały przysługiwać osobom zatrudnionym w pełnym wymiarze na umowie. Ceny produktów wytwarzanych i spożywczych znacznie uległy zmianie i tak np. chleb kosztuje 1peso, a nie 5 centów, jak poprzednio. Otworzono możliwość przyjmowania turystów.
Ludzie przerażeni myślą o przyszłości pogrążali się w depresji. Na to nałożyła się druga fala covidu od stycznia 2021 roku. Pod jej pretekstem znów wycofano naukę ze szkół i uniwersytetów oraz ograniczano znacząco dostęp do liturgii w kościołach wszystkich wyznań i konfesji. Wprowadzono nauczanie przez telewizję, ale dostęp Kościoła do mediów został ograniczony bardziej niż w pierwszej fazie pandemii, a stało się to przy wizycie wicepremiera Chin na Kubie.
Załamał się handel. Ludzie wychodzący na miejscowe bazary, wracali smutni ze zwieszoną głową, gdyż okazało się, że są zamknięte, podobnie jak sklepy. Żal ściskał serce; ci ludzie, jak nie z powodu covidu, to z głodu będą zmuszeni umierać. Ograniczono też transport publiczny, przeznaczając go dla przewozu pracowników do pracy. Zanikają prywatne sklepiki, albo znacznie podwyższają ceny. W telewizji wciąż jeszcze lecą codzienne zastraszające informacje o infekcjach kowidowych, zalecenia nie wychodzenia z domów i nie uczestniczenia w spotkaniach wspólnotowych. Stąd ludzie zamykają się w swoich domach, modlą się w nich i nie wychodzą na wspólnotowe liturgie. Jednak młodsze pokolenie zdecydowało się na otwarty protest w lipcu 2021 roku.
Od dnia 4 lutego 2021 zamieszkałam sama do 10 kwietnia w przygotowanym dla nas domu obok kaplicy Miłosierdzia Bożego w dzielnicy Virginia w Santa Clara. Od tego dnia też w kaplicy pozostał na stałe Jezus w Najświętszym Sakramencie pod moją opieką, jedyny prawdziwy sens mojej obecności w tym miejscu.
Zamieszkanie tu pozwoliło odkryć prawdziwy stan domu, jego wielkie nawilgocenie, problemy z pobieraniem wody dostarczanej „z ulicy” i jej zanieczyszczenia, brak zaplecza gospodarczego i inne. Garaż został wynajęty do użytkowania przez syna Cari Perez Gonzali, odpowiedzialnej wcześniej za miejscową kaplicę. Niektóre mankamenty udało się usunąć staraniem ekonoma diecezji, ks. Maykela. Zauważyłam, że ludzie widzą problem w finansowym utrzymaniu kaplicy i naszego domu. Wyposażyłam częściowo kaplicę przywiezionymi z Polski paramentami i z przydzielonego funduszu ewangelizacyjnego przez Ad gentes w Polsce. Również opłaty w tytułu użytkowania prądu i wody w naszym domu też pokryłam. Starałam się w grudniu, z pieniędzy danych jako pomoc od Biskupa, zakupić i podarować ludziom chociaż skromne upominki spożywcze.
Do przyjazdu w kwietniu s. Magdaleny z Polski ludzie przychodzili nie tylko na Mszę św., ale także na wspólne nabożeństwa oraz indywidualną modlitwę. W okresie mojego pobytu w Polsce (od 19.04 do 19.06. 2021) było podobnie. Ale po moim powrocie do Virginia kaplica opustoszała i stała się miejscem tylko naszej wspólnej modlitwy, z wyjątkami współuczestnictwa jednej lub drugiej osoby z dzielnicy (do 12.09.2021 nawiedziły ją tylko trzy osoby: Cari, Barbara i najczęściej Maria). Na przekazaną wiadomość od Proboszcza, że osiem osób może uczestniczyć w kaplicy we Mszy św., padła odpowiedź: „my jeszcze nie wychodzimy”. Na Msze przychodzi od tego czasu tylko Maria.
Wspólnie pokonujemy trudności w naszym domu, wynikające z życia tu na Kubie, z pomocą Kurii i sióstr innych zgromadzeń w Santa Clara. Sukcesem jest otrzymanie librety na produkty żywnościowe i ich pierwsze zakupy (2 małe bułeczki chleba codziennie na głowę, 10 jajek na miesiąc, cukier, ryż, fasolę, olej i kawę), ponieważ mamy karty pobytu ważne do 31 grudnia. Założone przez s. Magdalenę w Polsce konto bankowe pozwala korzystać z zakupów na kartę bankową, ale czekając w kolejkach i na los szczęścia. Zakupy, kuchnia i sprzątanie pochłaniają czas i siły przy trudnościach transportu i potliwych upałach.
Mimo wszystko każdego dnia staramy się uczestniczyć we Mszy świętej. Kiedy nie ma jej w naszej kaplicy, w katedrze odległej o pół godziny drogi pieszej, ani w sanktuarium przy domu biskupim, udajemy się do kościoła salezjańskiego w odległości 15 minut od katedry lub do kaplicy Sióstr Kapucynek odległej 15 minut za kościołem salezjańskim, a pół godziny od sanktuarium. Zdarzyło się, że byłyśmy jedynymi uczestniczkami oprócz kapłana i zakrystiana w kościele salezjańskim.
Każdorazowo jadąc taxi konnym czy motoryną podajemy podróżującym z nami folderek Jezusa Miłosiernego z koronką i fragmentami dzienniczka duchowego św. Faustyny bądź obrazek Matki Bożej z Kobre, czy modlitwę za chorych. Staramy się w kaplicy regularnie wspólnie się modlić wielbiąc Boga i prosząc o łaskę przemiany oblicza ziemi kubańskiej, władz i naszych sąsiadów w dzielnicy, ale także w intencjach poleconych w Zgromadzeniu i za naszych dobroczyńców na Kubie, za tych którzy nas obejmują swoją modlitwą.
Chyba 8 razy udało się nam wspólnie przejść ulicami Virginia, nawiedzić niektóre domy, zapoznać się z sytuacją miejscową po upływie czasu kwarantanny kowidowej w całej dzielnicy, podać ludziom witaminy i leki przywiezione z Polski, miętę z naszego ogródka, ubranka dla małych dzieci podane przez Proboszcza, czy zaopatrzenie higieniczne zakupione w sklepach dolarowych z funduszu Ad gentes jako pomocy w pandemii na Kubie. Ale także otrzymują oni różańce przywiezione z Polski z folderkiem miejscowym pouczjacym, jak mają się na nim modlić, Ewangelie, obrazki i wydruki z modlitwami. Zazwyczaj chociaż krótko modlimy się razem z nimi w naszych spotkaniach. Stałyśmy się już tu rozpoznawalne niemal przez wszystkich.
Na Kubie prowadzi się szczepienia przeciw koronawirus. Otrzymałam 3 szczepienia. Moim dokuczliwym problemem jest jakaś infekcja skórna, prawdopodobnie świerzb, trudny do leczenia w naszych domowych warunkach. Przyjmuję to jako wynagrodzenie za zniewagi wyrządzane Bożej miłości poprzez grzechy aborcji, szczególniej tu na Kubie. Czuję też pogłębiającą się słabość – wiek, warunki życia i klimat robią swoje.
Bogu najwyższemu dzięki za Jego wszystkie dary: te płynące bezpośrednio z Jego Serca i za przekazywane przez pośrednictwo dobrych ludzi i Pasterzy Kościoła. Dziś w duchowej jedności z Kościołem w Polsce dziękujemy za beatyfikację Kard. Stefana Wyszyńskiego i Róży Czackiej we wspomnienie Imienia Maryi.
Santa Clara, Virginia 12.09.2021 s. Janina Samolewicz, eucharystka